Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin

Data wpisu: 21 kwietnia 2012r.
Ostatnie zmiany: 22 kwietnia 2012r., 10:20
Autor: Michał Bieliński (SFX)

Relacja: Koszaliński Bieg Górski

Dzisiejszy dzień (21 kwietnia 2012r.) obfitował w biegi, w których mogli wziąc udział mieszkańcy Koszalina. Swoje imprezy przygotowało m.in. Sławno oraz Postomino. Największą i najważniejszą imprezą był oczywiście Koszaliński Bieg Górski, który już po raz trzeci odbył się na bardzo trudnej trasie w okolicach Góry Chełmskiej. Organizatorem biegu było Koszalińskie TKKF. Wszyscy chętni mogli zdecydować o starcie na 5-kilometrowym dystansie lub, dla żądnych większego zmęczenia, na pełne 15 kilometrów (co obejmowało trzykrotne pokonanie przygotowanej pętli). Jedna pętla o długości nieznacznie przekraczającej 5 km miała przewyższenie na poziomie ok. +/- 170m. Oznacza to, że na każdym z 5-kilometrowych odcinków trzeba było wspiąć się na łączną wysokość 170 metrów oraz z niej zbiec. Przy dystansie 15 km tworzy to łączne przewyższenie +/- 510m (!). To daje możliwość nazwania naszego lokalnego biegu - pełnoprawnym biegiem górskim.

Przygotowania imprezy trwały juz od samego rana. Z kolei leśna trasa była obiegana i weryfikowana oraz sprzątana z zalegających liści przez kilka ostatnich dni. Na oznaczenie trasy wyruszyło ok. 7 rano dwóch śmiałków, którzy tydzień temu ukończyli maraton w Dębnie. Okolicę startu i mety od rana przygotowywało wiele osób, by już o 9:00 rozpoczęły się sprawne zapisy do biegów, oraz towarzyszących zmagań nordic walking. Powoli w okolice startu docierali kolejni zawodnicy. Niektórzy już wielokrotnie mieli okazję brać udział w koszalińskich imprezach, nie zabrakło jednak i tych, którzy postanowili rywalizować u nas po raz pierwszy.

Punktualnie o godzinie 11:00 nastąpił honorowy start spod bramy startowej. Ponieważ tuż za linią honorowego startu, który był jednocześnie metą, jest znaczne przewężenie trasy, start ostry nastąpił kilkadziesiąt metrów dalej. Więc na trasę biegu wyruszyliśmy kilkadziesiąt sekund później po wystrzale startera. Był to jednoczesny start do obu dystansów (5 i 15km). O pokonywaniu dystansu krótszego świadczył czerwony numer startowy.

Rozpoczęła się pogoń za rezultatem :). Choć oczywiście dotyczyło to tych, którzy walczyli o pozycje, bądź o swój jak najlepszy rezultat. Jak zawsze w biegach bywa jest wiele osób, które biegną by pokonać dystans - i już sam ten fakt daje im ogromną satysfakcję. Właśnie Wam należą się słowa uznania, że pokonujecie własne słabości i decydujecie się na walkę z własnym organizmem, niekoniecznie wiedząc co Was czeka na trasie.

A trasa nie rozpieszczała nikogo. Już po kilkuset metrach rozpoczynał się długi i wymagający podbieg, którego 200-300 metrowe zakończenie było nie lada wyzwaniem nawet dla najlepszych. Po krótkim zbiegu znów wszyscy mogli się przekonać o mocy Góry Chełmskiej. Ten ostry podbieg kończył się z kolei wbiegiem na wciąż stromy asfalt, który powodował wybicie z rytmu biegu i dawał się bardzo mocno we znaki. Kolejne intensywne wyzwania podbiegowe czekały na wszystkich kilkaset metrów dalej. A po przebiegnięciu ok. 3,5 kilometra pojawiały się dwie następujące po sobie niesamowicie wyglądające górki, z którymi też trzeba było się zmierzyć. Widok przerażający nie tylko z dołu. Na szczycie górek, po odwróceniu głowy aż trudno sobie wyobrazić, że można te górki pokonywać biegiem.

Pokonanie choćby jednej pętli to wyzwanie, nawet gdy całość chciałoby się przejść, co dopiero, gdy te pętle są trzy.

Oczywiście są różne techniki pokonywania naszej górskiej trasy. Część z biegaczy nie wyobraża sobie innego rozwiązania niż przebiegnięcie całości od startu do mety. Jednak ta taktyka zarezerwowana jest przede wszystkim dla walczących o najlepsze rezultaty. Dla wielu może się okazać, że podchodzenie każdej ostrej górki jest zbawienne. Pozwala to często na nadrobienie wielu sekund straconych podczas podchodzenia w trakcie następującego po nim intensywnego zbiegu. Tę taktykę obrałem osobiście i w rzeczywistości nie podbiegłem żadnej, mocno nachylonej górki. Jednak na zbiegu trzeba wykazać się niekiedy zimną krwią i biec z bardzo dużą prędkością. Podchodzenie właśnie to umożliwia, gdyż nogi i płuca pozwalają na znacznie więcej, niż po podbiegu. Intensywny podbieg z kolei może skutkować uczuciem ogromnego zmęczenia, wtedy to na szczycie górki musimy wyrównać oddech, a często nogi wtedy są miękkie i nie pozwalają na wiele.

O zwycięstwie w biegu na 5 kilometrów decydowały sekundy. Zwyciężył Jacek Wąsicki ze Słupska z czasem 23'15". 11 sekund później na metę wbiegł Krzysztof Górski z Bytowa. Podium uzupełnił Jan Zelek ustalając swój wynik na 24'17". Wśród pań najszybsza okazała się reprezentantka Szczecinka, należąca do TKKF Koszalin, Izabela Frontczak. Czas 28'22" pozwolił jej na odniesienie wyraźnego zwycięztwa nad drugą kobietą - Alicją Radlińską z Koszalina, która uzyskała wynik 31'24". Trzecia przecięła linię mety Magdalena Zinkowska z Kobylnicy, której czas zatrzymał sie po 32'32".

W biegu dłuższym, na 15 kilometrów zaskoczenia wielkiego nie było. Już na starcie niemal pewnym była wygrana faworyta, 15. zawodnika maratonu w Dębnie (2h28'20"), Artura Pelo ze Starnic, reprezentanta LUKS Wieża Postomino. Już po kilkuset metrach wiadomo było, że przewaga będzie znacząca. Na mecie zjawił się już po 1h07'37". Dopiero po 1h16'02" na metę wbiegł, po walce na finiszu, Leopold Radliński z Koszalina, który wyprzedził na ostatniej prostej Henryka Szymczaka uzyskując 4-sekundową przewagę. Na starcie stanęły też dwie kobiety, z których pierwsza przecięła linię mety Agnieszka Matyka z czasem równym 1h40', a druga Daria Chomiuk dotarła po 2h14'57". Wielkie uznanie dla Pani Darii, gdyż determinacja pozwoliła jej pokonać własne słabości i mimo wszelkich przeciwieństw dotrzeć do mety.

Po biegu wszyscy mogli wzmocnić się posiłkiem w postaci grillowanej kiełbasy. Odbyła się też dekoracja zwycięzców, a na podium stawały też pierwsze trójki poszczególnych kategorii wiekowych. Wcześniej Koszalińskie TKKF wręczyło nagrody związane z zeszłorocznym cyklem Grand Prix Koszalina w biegach. Na zakończenie zostało rozlosowanych kilkanaście atrakcyjnych nagród.

Całość imprezy była bardzo udana. Biegi ukończyło równo 100 osób (57 na krótszym, a 43 na dłuższym dystansie). Słońce wyjrzało niedługo przed startem i doświetlało trasę aż do zakończenia imprezy. A teraz czeka nas miesiąc odpoczynku przed kolejnym biegiem w Koszalinie - 20 maja odbędzie się kolejna edycja Biegu Wenedów na dystansie 10 km po ulicach miasta.

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 12 Online

Pokaż liste