Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin 1. poUErun - 20 lat w Unii Europejskiej

Data wpisu: 9 sierpnia 2013r., 9:40
Ostatnie zmiany: 9 sierpnia 2013r., 17:55
Autor: SFX

Spontaniczne 45 kilometrów

Głos Koszaliński, magazyn, 9 sierpnia 2013 r. "Biegiem przez świat" - akcja, o której pewnie kiedyś słyszałem, ale nie specjalnie zgłębiłem jej cel. Jednak gdy uczestniczący w niej biegacze - Maciek oraz Karol - zbliżali się do Koszalina, zostałem poinformowany przez Kaśkę K. z okolic Sławna o jej przebiegu. Była to środa, 7 sierpnia, dzień jednego z dłuższych etapów biegu dookoła Polski - liczył on bowiem ok. 80 kilometrów. Zaplanowane zajęcia tego dania nie pozwoliły też na uczestnictwo w inicjatywie, a kontakt z pomysłodawcami nawiązałem dopiero późnym wieczorem - czyli krótko przed 22. Okazało się, że już pół godziny później byłem na końcówce trasy - w Biesiekierzu. Wraz z Maćkiem, który jeszcze pozostawał na trasie (Karol ukończył etap trochę wcześniej) do miejca noclegu ekipy "Biegiem przez świat" dotarliśmy około pierwszej.

Od lewej: Michał Bieliński, Karol Dzieciątko, Maciej Zachoszcz (fot. Radek Koleśnik) Kilka porannych zabiegów organizacyjnych, które przede wszystkim musiały zapewnić opiekę moim maluchom, pozwoliły na wyruszenie wraz z chłopakami na ich kolejny etap prowadzący z Koszalina przez Darłowo do Krup. Czwartkowy etap należy do tzw. "relaksacyjnych", czyli odległość do pokonania jest na tyle nieduża, by pozwolić na sowity odpoczynek po jej pokonaniu. Udało się nawet w ostatnim momencie zainteresować lokalne media i stworzyć tym samym materiał m.in. do TV Max - za co oczywiście należą się podziękowania Adamowi H. i Monice K. za "pociągnięcie tematu" :). Jednocześnie udało mi się znaleźć tzw. "jelenia" w postaci sto-krzyśka, na którym wymusiłem ;) popołudniowy dojazd do Krup, celem przetransportowania mnie z powrotem w miejsce startu.

Pokonywanie kolejnych kilometrów przy tego rodzaju "wieloetapówce" poprzedzielane jest co kilka kilometrów przerwami. A więc biegniemy 6-7 kilometrów, po czym zatrzymujemy się na kilka-kilkanaście minut przy samochodzie technicznym, który cały czas podąża wzdłuż trasy zatrzymując się w stosownych miejscach. Ekipą techniczną jest Ola oraz Natalia - pierwsza z nich to sympatia, a druga to siostra Karola. Bez takiego wsparcia trudno byłoby myśleć o sprawnym zrealizowani założonego celu... a w końcu cel jest naprawdę ambitny i sportowo i przede wszystkim w postaci daru od serca.

Na trasę wyruszyliśmy w okolicy godziny dziesiątej. Początkowo wspólnie, a po wbiegnięciu na "szóstkę" już wraz z Karolem trochę z przodu... Maciek pozostawał przy swoim wolniejszym tempie - zresztą podyktowanym narastającym od kilku dni zmęczeniem. To był w końcu dziewiąty etap wyprawy, a w nogach masa kilometrów - czyli ok. 500.

Pierwszy postój wypadł przed miejscowością Skibienko i Suchą Koszalińską. Niedługo po nas do tego miejsca dobiegł i Maciek, mocno odczuwający każdy kolejny kilometr z pięciuset jakie pokonał. Dodatkowo problemy z wysiękiem w okolicach dawniej skręconej prawej kostki utrudniały mu poruszenie się. Kilkanaście minut później ruszył do dalszego biegu, potem ja z Karolem. Kilkaset metrów dalej w oddali zobaczyliśmy jak zatrzymuje się na poboczu będąc już w Suchej Koszalińskiej. Dziewczyny zatrzymały się obok, my chwilę potem byliśmy też przy nim. Maciek, a w zasadzie jego organizm, odmówił chęci do dalszego przebierania nogami. Mimo, że chłopak by chciał całą swoją wolą czynić zaplanowaną powinność, to brak odpowiedniego dotlenienia przy nawarstwiającym się zmęczeniu zaowocował finalnie jedną z zapewne najtrudniejszych decyzji dla biegacza - rezygnacją z dalszego biegu.

Warto odnotować też fakt, że mieszkańcy okolicznych posesji bardzo szybko przyszli z propozycją pomocy. Na szczęście nie była ona potrzebna (poza szklanką wody z cukrem, którą bez problemu otrzymaliśmy). Po kilku chwilach Maciek doszedł do siebie, jednak zdecydował finalnie, że właśnie tu kończy się jego przygoda na trasie "Biegiem przez świat" - słusznie, w końcu ważniejsze jest zdrowie, a dalsza eksploatacja mogła by skończyć się zdecydowanie gorzej.

Tak więc od tego momentu pozostał sam Karol... a na bieżącym etapie mogłem mu towarzyszyć do samego jego końca. Biegło się całkiem przyjemnie i niemal całą drogę poświęciliśmy na rozmowy. Prawie każde 6 kilometrów przedłużaliśmy o kolejny jeden... bo i były na to chęci i siły... oczywiście decydował Karol... przecież ja miałem do pokonania jedynie ułamek całego przedsięwzięcia.

Przed Darłowem przywitały nas młode kolarki, członkinie lokalnego klubu kolarskiego Ziemi Darłowskiej, które eskortowały nas do rynku. Były to sympatyczne chwile i dość wygodny czas biegu, gdy mieliśmy zdecydowanie szerszy fragment jezdni dla siebie. W darłowie na rynku powitani zostaliśmy przez Zastępcę Wójta Gminy Darłowo Radosława Głażewskiego. Otrzymaliśmy też zaproszenie na obiad.

Po uzupełnieniu energii :) ruszyliśmy dalej w kierunku Krup w zdecydowanie większej grupie dziewięciu osób. Dołączyły do nas osoby z Darłowa oraz z okolic Sławna, w tym Kaśka, od której o wszystkim się dowiedziałem, wraz z siostrą, a później tatą. Oczywiście miła koleżanka otrzymała ode mnie burę, za to, że zamiast "leżeć do góry brzuchem" pokonywałem już tego dnia czterdziesty kilometr ;). Pozostało nam raptem 8-9 kilometrów. Był to chyba najszybszy etap i, jak wspomniał Karol, chyba najbardziej sympatyczny - a czas minął w iście ekspresowym tempie.

Krupy powitały nas szczególnie gorąco. Jest to miejsce zamieszkania dziewczynek - Kasi i Oli, które cała akcja wspiera. Na miejscu byli ich rodzice i dziadkowie. Sympatyczna atmosfera udzieliła się na tyle, że aż łza w oku mogła się zakręcić.

Warto było uczestniczyć w akcji choć w ułamku. Poznać Karola i Maćka - bezcenne.

Biegiem Przez Świat - strona główna
Głos Koszaliński - "Biegnij, walcz i pomóż. Chcą pokonać aż 2200 km!"

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 23 Online

Pokaż liste