Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin

Data wpisu: 25 sierpnia 2012r., 14:00
Ostatnie zmiany: 25 sierpnia 2012r., 14:00
Autor: Michał Bieliński (SFX)

Relacja: KROS po CHEŁMSKIEJ 2012

Ktoś mógłby rzec... nie wypada. Ale chyba wypada :). W zasadzie dlaczego nie?
Tak więc zapraszam Was na mocno subiektywną i mało biegową relację z biegu (okiem jego organizatora), który odbył się w piękną słoneczną pogodę na Górze Chełmskiej 18 sierpnia 2012r.

Wszystko zaczęło się pod sam koniec czerwca. Dotarła do nas wtedy ostatecznie oficjalna wiadomość o biegu, którego nie będzie. Więc dziarsko podjęliśmy temat i uruchomiliśmy działania mające uskutecznić bieg, którego miało nie być. W krótkim czasie udało się nawet wymyślić to i owo, by bieg miał zupełnie inny charakter i by rzeczywiście był inicjatywą mało powiązaną z innymi, które już wcześniej miały miejsce. Wiele konsultacji i ustaleń pozwoliło na to, by nowa impreza zaistniała pod nową nazwą i w nowej odsłonie czyli "KROS po CHEŁMSKIEJ 2012". Na dopięcie wszystkiego pozostało nam niespełna 6 tygodni.

Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. Liczyliśmy się z wieloma trudnościami, ale chyba nie nadeszły takie, które mogłyby zasiać w nas choć cień wątpliwości co do właściwości naszych decyzji. Była to w końcu nasza pierwsza w pełni autonomiczna i samodzielna impreza biegowa. Dotychczas zdobywaliśmy doświadczenie pomagając w przygotowaniu niemal wszystkich ostatnio odbywających się imprez biegowych (i nie tylko) w Koszalinie... no i mieliśmy obycie z Nocną Ściemą 2011, w której z kolei to my korzystaliśmy z pomocy innych.

Nasze ostrożne szacunki dotyczące frekwencji na naszym KROSie mówiły o pięćdziesięciu biegaczach, których chcieliśmy ściągnąć na szczyt Góry Chełmskiej. Nie było to może kwestią naszego pesymizmu, lecz tego, co mogliśmy Wam zaoferować - a nie było to wiele. W zasadzie nie mieliśmy nic... no poza piękną scenerią startu i mety oraz pomyślaną dla Was otwartością wieży widokowej. Pierwsze dwa tygodnie zapisów potwierdzały nasze szacunki - wtedy zgłoszonych było dopiero 15 osób. Oczywiście liczyliśmy na Wasze zaufanie i wiarę w to, że ta impreza będzie warta Waszej uwagi, no i że uwierzycie w to, iż damy radę wszystko zorganizować.

W ostatnim momencie, na tydzień przed biegiem, udało nam się umieścić w pakietach startowych koszulki "Koszalin pełnia życia", a w przeddzień rywalizacji otrzymaliśmy medale, którymi mogliśmy Was uraczyć na mecie.

Sobota, dzień biegu, nadszedł niezwykle szybko. Do tego Wasze zainteresowanie lawinowo wzrosło wraz ze zbliżającą się godziną "zero". Dla nas sobota zaczęła się już przed piątą rano. Właśnie wtedy, trójką zapaleńców, wyruszyliśmy na wyznaczanie Wam przejrzystej i czytelnej trasy. Tak, byście mogli trafić z góry na górę :). Zaniechaliśmy stosowania biało-czerwonych taśm. Zdecydowaliśmy się na biały proszek, który ustalił przebieg wszystkich nadchodzących zakrętów. Wytypowaliśmy też ostatecznie miejsca, przy których potem mieli zostać rozstawieni nasi wolontariusze. Następnie zabraliśmy się za rozstawianie biura zawodów i przygotowanie sprzętu, który posłużył do pomiaru czasu oraz pomagał w przygotowaniu wyników. W okolicach biura stanęło też samoobsługowe stanowisko kawowe IdeeKaffee.

W okolice szczytu Góry Chełmskiej wielu z Was trafiło punktualnie o 9:00. Z minuty na minutę kolejka zdawała się rosnąć, tym bardziej, że zaczęliśmy od potknięcia w postaci opóźnienia wydawania Wam numerów. Z czasem sytuacja została opanowana, a ilość osób oczekujących w sznureczku już nie rosła. Rosła za to liczba odebranych numerów startowych. Bardzo szybko przekroczyła ona nasze ostrożne szacunki mówiące o 50 biegaczach. Dosłownie na chwilę przed oficjalną godziną startu w miejscu zapisów zrobiło się pusto.

Na start oczekiwaliście w grupie 124 osób. Po kilku słowach wstępu nastąpiła salwa próbna, a następnie wystrzał do startu ostrego poczyniony przez Tomasza Czuczaka - Sekretarza Koszalina, który był naszym oficjalnym gościem honorowym reprezentującym Prezydenta Koszalina. On też był uczestnikiem biegu... więc tuż po wystrzale wyruszył na leśną trasę. Udało się.

W okolicach startu/mety zgromadziło się sporo widzów i kibiców, którzy mogli Wam kibicować przy okazji wizyty w sanktuarium. Na trasie, z tego co usłyszeliśmy, też nie brakowało dopingu... co dodatkowo cieszy.

Wspomnę teraz jakże istotne aspekty związane z organizacją naszego biegu. A chodzi oczywiście o wszystkich zaangażowanych w rezlizację naszego zamierzenia.

Prezydent Miasta Koszalina, a pośrednio wszyscy mieszkańcy Koszalina
zapewnili odpowiednią ilość koszulek oraz albumy o Koszalinie

Szensztacki Instytut Sióstr Maryi
udostępnił nam Plac Gościńcowy na potrzeby startu i mety

Grupa Ratownictwa PCK Koszalin
dbała o Wasze bezpieczeństwo i zdrowie

Nadleśnictwo Karnieszewice
przychylnie spoglądało na nasze leśne ulotki, dostarczyło też mapki do rozlosowania wśród uczestników

Daricke
firma, która podjęła się przygotowania specyficznych medali

IdeeKaffee
dostarczyciel smacznej kawy wraz z punktem do jej przygotowania

Explora.pl
nasz "zasłużony" fotograf, który pstryka Wam fantastyczne ujęcia, które są później udostępniane na stronach internetowych

Wolontariusze
to wszyscy krążący wokół miejsca startu (biuro zawodów, kamera, notowanie Waszej kolejności podczas wbiegania na metę), to też Ci, którzy stali na niemal wszystkich zakrętach, oraz obecni przy punkcie z wodą i na mecie podczas rozdawania medali

Darczyńcy
czyli Ci, którzy w drobnym, ale jakże istotnym zakresie przyczynili się do realizacji imprezy

Ze wszystkich, którzy ruszyli na dość wymagającą pętlę biegu, na mecie stawiły się 123 osoby. Zabrakło tylko jednego numerka... #109. Wyniki uzyskaliście świetne, i nie chodzi tu bynajmniej o czas, ale dla niektórych samo pokonanie dystansu i wbiegnięcie na metę było wielkim sukcesem - a wiem, że czasem był to Wasz pierwszy występ i pierwsze doświadczenia na takim biegu. W ten sposób przebiegniętych zostało łącznie ponad 800 kilometrów! Pozwoliło to na przekazanie kwoty 173 zł przez anonimowego darczyńcę na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie (poza tym, że do obliczeń nasz filantrop przyjął 5 km jako długość pętli, a swą pomoc zwiększył dwukrotnie od zamierzonego planu).

Na zakończenie, po przygotowaniu wszystkich wyników, udało mi się Was trochę pozanudzać. Nie jestem nadzwyczajnym mówcą, a więc starałem się jak mogłem i czyniłem co potrafiłem, by było choć trochę "w miarę" :). Nie mieliśmy dla Was nagród, co wspominałem na początku, nie mieliśmy nawet dyplomów, ale mimo wszystko widziałem trochę w Was zadowolenia :).

Dziękuję Wam za szereg uwag i informacji o drobnych niuansach naszej imprezy. W przyszłości podczas realizacji innych biegów i imprez mogą być bardzo pomocne. Wszystko skrzętnie notuję i wpisuję sobie w bazę "rzeczy do ulepszenia". Oczywiście są też "rzeczy do pozostawienia", które Wam w pełni odpowiadały :)

Wspomnę też, że KROS po CHEŁMSKIEJ 2012 odbył się wyłącznie dzięki intensywnej pracy społecznej wielu osób. Całość, od strony finansowej, zrealizowana była wyłącznie z opłat startowych oraz funduszy własnych Stowarzyszenia "SFX". Impreza pozbawiona była finansowego udziału i wkładu sponsorów oraz nie były pozyskiwane do jej realizacji dodatkowe dotacje.

Zapraszam wszystkich do dalszego umieszczania komentarzy o biegu na stronie www.KROS.BIEGNIJMY.pl

Z wielką przyjemnością ugościmy Was też podczas NOCNEJ ŚCIEMY 2012.

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 19 Online

Pokaż liste