Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin

Data wpisu: 5 stycznia 2013r., 15:35
Ostatnie zmiany: 5 stycznia 2013r., 15:41
Autor: Michał Bieliński (SFX)

Relacja: 4. Grand Prix Klubu Biegacza - 5 km

39 minut po starcie, który nastąpił o godzinie 10:00 w okolicach Kłosu k. Koszalina, zakończyła się kolejna wspólna zabawa w pokonywanie 5-kilometrowego dystansu.

Na miejsce rozpoczynające wspólne bieganie dotarła ilość osób, która wystarczyła na wyrównanie rekordu frekwencji - czyli 37 par nóg :). Zabrakło choćby jednej osoby, która mogłaby wpłynąć na ustanowienie nowego rekordu. Nie udało się, ale mało brakowało.

Wspólne zdjęcie zostało tym razem wykonane, za namową Prezesa KTKKF w kierunku Kłosu :). Na naszej stronie poza nim odnajdziecie oczywiście kilkadziesiąt innych ujęć, które choć trochę przedstawiają okolice, w których zwykliśmy spotykać się w jesienno-zimowo-wiosennym cyklu Grand Prix.

Trasa oczywiście wcześniej, do czego już może wielu przywykło, została stosownie oznaczona białym pyłem nieznanego pochodzenia. Proszek został nam przekazany jeszcze w Koszalinie przez nie uczestniczącego w tej rywalizacji Krzysia Ka. Poprzednim razem biały pył nie był potrzebny, a korzystaliśmy z iglastych gałązek. Tym razem skorzystaliśmy z zapasu zgromadzonego przez Krzysia w postaci dwóch opakowań, w tym jednego nieporęcznego ;). Na trasę łącznie trafiło go 3,5 kilograma. Wystarczyło to również do stworzenia stylowych napisów "START" oraz "META" (a zrobiliśmy to wspólnie z Markiem T.).

Sam Krzyś Ka. nie zdecydował się na start z powodu dolegliwości piszczela i łydki. Zapewne nie chciał ryzykować poważnej... porażki... którą chciałem mu przyszykować :). A więc ominęła go kompromitacja ;). Mógł w końcu stać się bohaterem tego biegu - uczestnikiem, który spowodowałby poprawę rekordu frekwencji, o którym wspominałem. Ja tymczasem, mimo wciąż istniejącej przypadłości w postaci kontuzji ścięgna achillesa, po raz kolejny zdecydowałem się ruszyć na trasę. Mija już 6 tygodni odkąd rozpoczęły się te problemy, a więc od tego czasu pokonuję zdecydowanie mniej kilometrów niż przedtem. Mimo wszystko wyszło całkiem przyzwoicie i pokonałem barierę 21 minut, co nie było tak oczywiste jak mogłoby się wydawać.

Choć to dopiero początek nowego sezonu, a w zasadzie czas na powrót z roztrenowania i czas coraz intensywniejszych treningów, to bieg zaowocował rekordami życiowymi ustanowionymi przez kilka osób. Na starcie nie mogło zabraknąć Doroty, która jako jedyna z kobiet nieprzerwanie startuje w tym cyklu Grand Prix. A uporała się z trasą również najszybciej w swojej dotychczasowej karierze. Jednocześnie swój debiut w Kłosie zaliczyła Aleksandra, która tydzień wcześniej zajęła 2. miejsce w Koszalińskim Biegu Sylwestrowym w swojej kategorii wiekowej. Inne życiówki, które są mi znane zostały ustanowione przez Piotra B., którego wyprzedzałem pewnie w okolicach czwartego kilometra, Piotra Ż., który był daleeeko z przodu, a także Mariusza T., Łukasza B. oraz Zbyszka C., który zalicza życiówki na każdym kolejnym biegu.

Wielkim nieobecnym pechowcem stał się Krzyś S., który choć zwykle stawał w szranki rywalizacji to tym razem rozmarzył się o starcie godzinę późniejszym. A więc dotarł do Kłosu niedługo przed jedenastą, by ujrzeć oddalające się stamtąd kolejne samochody. On też mógł zmienić losy rekordu frekwencji. Z kolei Buba, czyli niemal uczłowieczony pies Krzysia, zaliczył kilkukrotną kąpiel na uboczu naszej biegowej trasy :)

A więc kolejnym razem spotkamy się zapewne w lutym, ale to zostanie ustalone na spotkaniu Klubu Biegacza KTKKF na stosownym zebraniu.

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 10 Online

Pokaż liste