Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin 1. poUErun - 20 lat w Unii Europejskiej

Data wpisu: 19 stycznia 2013r., 16:05
Ostatnie zmiany: 19 stycznia 2013r., 16:42
Autor: Michał Bieliński (SFX)

Relacja: Biała Cobra - test na orientację

Stało się. Łukasz Żmiejko zadebiutował w samodzielnie przygotowanej InO... czyli krótko mówiąc :) Imprezie na Orientację.

A wszystko zaczęło się przy ul. Sanatoryjnej w Koszalinie, gdzie w zorganizowanym biurze mijały się kolejne osoby, które wychodząc z niego dzierżyły w swych dłoniach mapy umieszczone w finezyjnych koszulkach foliowych. Część z podążających ku trasie zawodników wyposażonych było dodatkowo w kierunkościomierz, lub jak kto woli kompas.

Ja również postanowiłem skosztować samodzielnej zabawy w odnajdywanie kolejnych punktów na mapie... i nie w odnajdywaniu ich na mapie, lecz przełożeniu tego co wydrukowane w to, co wydeptane :)

Całość zabawy wiązała się z poniesieniem monstrualnego kosztu w wysokości pięciu złotych (słownie: 5zł). Nie mam pojęcia, jak mogło to pokryć wszelkie koszta zabawy, ale z pewnością główny prowodyr - Łukasz - na koniec nie mógł odjechać z walizką wypełnioną banknotami.

Na starcie znalazło się przede wszystkim szereg członków Jednostki Strzeleckiej 1373, do której Łukasz Ż. również należy. To oni byli głównymi beneficjentami przygotowanej trasy. Pozostali byli tylko "na dokładkę" :). Poza oczywiście moją znamienitą osobą do biura dotarło kilku innych biegaczy, często pokonujących leśne tereny okolic Góry Chełmskiej. Poza tym dotarli też członkowie Formy Rosnowo. Czyli niemal wszyscy się znali :).

Wyruszyłem na podbój zaśnieżonych ścieżek o pełnej godzinie 9:58 ;). Ruszyłem żwawo i skierowałem swoje kroki do pobliskiego punktu oznaczonego numerem "5". Niestety moje obawy dotyczące nawigacji nie były bezpodstawne. Niby miałem kilka mniejszych wprawek w czytaniu mapki w przeszłości, jednak tym razem wydruk zlał mi się w jedną wielką plamę i tak naprawdę nie potrafiłem się na nim odnaleźć. Nic to... po pewnym czasie z pomocą nadbiegającego Jacka punkt oznaczyłem na mojej karcie i ruszyłem do "2". Jej już nie odnalazłem... mimo kilkukrotnych podejść. Teraz już wiem, że pewnie brakowało mi kilkunastu metrów. Zniechęcony po ok. 90 minutach wróciłem w miejsce startu, gdzie w towarzystwie głównego organizatora mogliśmy oddać się rozmowom i zabawie w Jengę.

Krótko po moim szybkim powrocie i zaliczeniu przeze mnie jedynie jednego z dziesięciu przygotowanych punktów, na metę z kartą wypełnioną "po brzegi" dotarł Mirek Golecki z Formy Rosnowo - i to on był już wtedy niemal pewnikiem do zwycięstwa. Osiągnął czas około 2 godzin. Następnie do mety dotarła trójka śmiałków - Przemek z Kamilem (startujący w parze), oraz wraz z nimi Robert. Zaliczyli również wszystkie punkty w czasie przekraczającym 2 godziny o około 20 minut.

Na mecie, czyli w miejscu startu wszyscy mogli się rozgrzać, napić herbaty wystawionej w dziesięciu termosach i zjeść bigosu autorstwa Łukasza.

Oczywiście wszyscy mieli o czym rozmawiać, ustalać kierunki z których napierali na kolejne punktu - mnie to niestety nie dotyczyło. Wiadomo jednak, że wszystko było należycie oznaczone i nigdzie nie zabrakło flamastrów niezbędnych do wypełniania kart startowych. Mapki były czytelne, a trasa oceniona bardzo wysoko. Także poprzeczka postawiona na wyśróbowanym poziomie.

Ze swojej strony wiem, że mam się w czym poprawiać, i mam nadzieję, że przyszły start będzie lepszy od dzisiejszego :). Ku zadowoleniu Łukasza jedynie ja miałem tak pokaźne problemy by zrezygnować w tej fazie rywalizacji. Mam nadzieję, że następnym razem nie będę ostatni :)

Łukaszu - szczere gratulacje. Mimo mojej totalnej porażki - było warto. Czekam na kolejną zabawę pod koniec lutego.

Jak tylko dotrą do mnie pełne wyniki oraz zdjęcia to oczywiście zamieszczę wszystko na naszej stronie.

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 16 Online

Pokaż liste