gru 07 |
| ID#20131207-1 |
Data wpisu: 7 grudnia 2013 r., 12:40
Ostatnie zmiany: 7 grudnia 2013 r., 12:40
Autor: SFX
Relacja: 3. Grand Prix - po orkanie :)
Zapraszamy do naszej fotograficznej relacji z Kłosu koło Koszalina.
Zapowiadany przez kilka dni orkan przeszedł przez Koszalin i okolice... tymczasem Grand Prix w Kłosie odbyło się "dzień po"... W jego okolice trafiłem wraz z Markiem Tc. na godzinę przed startem by przeprowadzić wizję lokalną trasy :). Obiegliśmy jak zwykle całą piątkę i dostrzegliśmy przede wszystkim trochę zalegających gałęzi i jedno drzewko. Sam truchcik był dość ciężki i wiedzieliśmy, że jak zwykle szybka "piątka" nie będzie dla nas lekka. Wiatr na samej trasie nie był dokuczliwy, więc nie mógł odgrywać większej roli podczas nadchodzącego wyścigu.
W okolicy startu ponownie pojawiliśmy się o 9:35, czyli zdecydowanie zbyt wcześnie... a więc chwilę potem dokręciliśmy kilkaset metrów, by ostatecznie stanąć na starcie.
Ruszyliśmy na trasę punktualnie... ja ociągając się i długo uruchamiając zegarek zostałem kilka sekund z tyłu i nie czując zbyt dobrych pływów w nogach nie za bardzo miałem ochotę na nadrabianie kolejnych metrów. Pierwszy kilometr minął mi po ok. 4 minutach 20 sekundach, powolutku. Wtedy też troszkę przyspieszyłem i zacząłem się lekko zbliżać do kolejnych biegnących. W międzyczasie minąłem też kilku, którzy ruszyli parę metrów wcześniej. Daleko z przodu dostrzegłem mocno biegnącego Jakuba Ja. z Krzyśkiem Bo. Przed sobą miałem jeszcze Janka Zw. z "Trenerem Osobistym" Markiem Tc. Wciągnąłem Janka, który spodziewając się mnie zapytał czy to właśnie ja się zbliżam :). Chwilę potem minęliśmy obiegujących na Kłosie swoją "trzydziestkę" Tomka, Przema i Grześka... Marek poszedł po prawej, a ja chwilę później, ścinając łuk - po lewej :).
W okolicach połowy dystansu wyprzedziłem Marka, a następnie słabnącego już Jakuba oraz dobiegłem do mocno zmotywowanego Krzyśka. Zrównałem się z nim gdzieś na "trójce", by później czuć jego bliskość przez kolejny kilometr, kiedy momentami wychodził na prowadzenie po drugiej stronie pokonywanej przez nas drogi. Wydawało mi się, że to jest ten bieg, w którym będę zmuszony do kapitulacji i uznania jego długich starań o powrót do formy. Na czwartym kilometrze postanowiłem jednak wykrzesać jeszcze trochę więcej mocy i ruszyłem do przodu. Udało się odbiec na kilka metrów i utrzymać do końca niewielką, lecz zapewniającą spokój przewagę. Krzysiek wbiegł kilka sekund za mną pokazując, że do szczytu formy ma już niedaleko, a dziś zaprezentował i tak rewelacyjną dyspozycję.
Przez cały bieg miałem wrażenie, że walczymy o zwycięstwo, gdyż nie zwróciłem uwagi na szybko odbiegającego mateusza, który dobiegł epokę przed nami. Finalnie objąłem więc 2. lokatę, a tuż za mną, wciąż na podium, był Krzysiek Bo. Wynik niezbyt imponujący. Mimo wysokiego miejsca nie została przez nas złamana bariera 20 minut... czyli był to jeden z wolniejszych biegów o podium w historii Grand Prix w Kłosie.
Po biegu oczywiście wyruszyliśmy na tym razem 8-kilometrowe rozbieganie. Dopiero na "dużej pętli" minęliśmy kilka powalonych drzew okupujących drogę i wiele, które przewróciły się w głąb lasu nie kolidując z trasą.
07-12-2013 | 21:41:52 | Autor: kamilmnch1
a po piątce oczywiście jeszcze pobiegłeś na dyszkę?
Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by