sty 11 |
| ID#20140111-1 |
Data wpisu: 11 stycznia 2014 r., 12:53
Ostatnie zmiany: 11 stycznia 2014 r., 12:53
Autor: SFX
Relacja: 4. Grand Prix - nielekka piątka :)
Zapraszamy do naszej fotograficznej relacji z Kłosu koło Koszalina.
Kolejny "Kłos" za nami. To było czwarte starcie. Wciąż w wiosennym nastroju, bez śniegu i innych utrudnień. Przed biegiem - rytualny truchcik i obiegnięcie całej trasy, wraz z bieżącymi rywalami - Markiem Tc. oraz Markiem To.
Po biegu sylwestrowym Marek Tc. pokazał nam gdzie raki zimują i mimo swoich solidniejszych latek (od naszych) pędził jak pędziwiatr i nic sobie z tego nie robił, że młodsi odpadają. Wiedziałem co się święci i nie liczyłem na zbyt wiele. Do startu przystąpiliśmy punktualnie, a wraz z nami było łącznie 34 biegaczy. Śmignęliśmy wartko by już po pierwszym kilometrze odnotować tempo na poziomie bliskim celu, czyli magiczne 4 minuty na każdym kilometrze, które daje złamanie dwudziestu minut na całym dystansie. Biegliśmy całkiem sporą i zwartą grupką. Drugi kilometr minął planowo po upływie łącznie około ośmiu minut. W połowie trzeciego zaczęło się towarzystwo rozdzielać.
Przed nami pędzili jeszcze dwaj "nieosiągalni" oraz Robert Bu. i wskazujący mu do połowy dystansu drogę Piotr Ko. Marek To. zaczął się jednak oddalać, za nim podążał Marek Tc., a ja pozostawałem w coraz słabszej dyspozycji kolejne kilka sekund za nim. Około trzeciego kilometra Piotek skapitulował i pozwolił się wyprzedzić nawet mnie. Przede mną pozostawał kilkunastometrowy odstęp do Marka Tc. i kolejne kilkanaście metrów do Marka To.
Zbliżał się czwarty kilometr zmagań i trudno mi było sobie wtedy wizualizować przyspieszenie na ostatnim "tysiącu". Wydawało mi się nieosiągalne dopędzenie kogokolwiek. Pięćset metrów przed metą dystans do bliższego Marka wcale się nie skracał. Znamiennym było jednak kilka głośnych odgłosów wydanych przez niego na cztery setki przed upragnioną linią. To dało mi znać, że Marek Tc. ma już serdecznie dość i jedynym jego celem jest złamanie tej dwudziestki - co było najbliższe w jego dotychczasowych próbach. Na trzysta metrów przed końcem mocniej docisnąłem śrubę i wyrwałem do przodu przed niego, tak by już nie miał ochoty ze mną walczyć. Poskutkowało. Podczas ostatnich metrów liczyłem sobie tylko w głowie ostatnie kilkanaście sekund, bo sił już nie było i walczyłem o to by wytrwać do końca.
Przede mną metę minął Marek To. wykręcając swoją rewelacyjną życiówkę, mnie udało się dobiec kilka sekund później, i o kilka sekund przed Markiem Tc., który też wzbił się na wyżyny i połamał 20 minut o 6 sekund!!! Rewelacja Panowie. To było coś. Ja również się cieszę, że dałem radę... bez Was te 20 minut byłoby nieosiągalne. A po Sylwestrowym mam oczywiście satysfakcję, że udało mi się tym razem wykrzesać na finiszu tę dodatkową dozę sił.
Po biegu oczywiście 8-kilometrowe rozbieganie ze sporą dawką rozmów i wspomnień z dokonanych przed chwilą cudów :).
Zapraszamy też NA JUTRO. W NIEDZIELĘ, czyli 12 STYCZNIA o 10:00 koniecznie BĄDŹCIE na LEŚNEJ PIĄTCE... pobiegniemy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy... a na końcu odbędzie się licytacja m.in. unikalnego numeru startowego Nocnej Ściemy, oczywiście z prawem startu na wybranym dystansie!
11-01-2014 | 15:42:50 | Autor: satyswakcja..
coś tu jest nie tak.. :)
Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by