Data wpisu: 30 stycznia 2014 r., 21:49
Ostatnie zmiany: 30 stycznia 2014 r., 21:49
Autor: SFX
Relacja: Kąpielowy Rekord w Kąpielowy Czwartek #16
Było(by) dość ciepło. Choć całość psuł przelotny wietrzyk na dobiegu. Jednak u celu naszej wędrówki, która tym razem została zaplanowana zdecydowanie wcześniej, wiatru nie było. Wyprawa ku Policku była określona już na 10 godzin przed jej przeprowadzeniem! Tak. To właśnie wtedy zabraliśmy się w raz z Darkiem Zet za przygotowanie odpowiedniej aury do wieczornego wypadu.
Odpowiednie zabiegi "przed" miały ułatwić naszą zabawę, ale i przedbiegi nie były łatwe. Właściwy sprzęt dobrze poradził sobie jednak z wyzwaniem, a efektowne fragmenty lodu dodatkowo poprawiły fotogeniczność Czwartkowych Kąpieli :). Ponad dwudziesto centymetrowa pokrywa uległa pod naporem piły łańcuchowej... ale dzielnie broniła się przez około 30 minut!
Na zbiórce stawiły się jedynie cztery osoby, a wśród nich rodzynek - Joasia Zet., która jednak od razu zakreśliła lub może przekreśliła plan osobistego wodowania. Darek z kolei opracował przed południem trasę przejazdu wozu bojowego na miejsce kąpieli... więc poruszał się pojazdem zmechanizowanym... i to miało też niebagatelny wpływ na całokształt zabawy.
Ku naszemu zaskoczeniu w okolicach Wioski Indiańskiej roiło się i od samochodów i od adeptów sztuki biegowej :). Łącznie było nas 9 + 1 i w składzie pomniejszonym o kierowcę wyruszyliśmy biegiem na 4-kilometrowy dobieg. Do głównej atrakcji ciemnej strony mocy podążał jeden zupełny nowicjusz i jeden jeziorny debiutant :).
Na miejscu, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, nie obyło się bez siekierki. Sprawiła ona, że lustro wody ponownie stało się płynne :).
Przed wtargnięciem w bardziej wilgotne rejony wyprawy zarezerwowałem sobie miejsce w aucie, by drogę powrotną spędzić w ciepłej celi. Unurzyłem się jako pierwszy i pozostałem w tym stanie przez kolejne 12 minut, co muszę przyznać było zdecydowanie zbyt długą zabawą :). Już w czwartej minucie można było swobodnie opuścić akwen, w okolicach minuty dziesiątej kolejna tura kąpiących spowodowała wydłużenie mojej zabawy o kolejne sekundy :).
Wreszcie trafiłem do suszarni i przebieralni pod gołym niebem :), by po uporaniu się z kilkoma częściami garderoby niezwłocznie skierować się do zalegającego na zboczu auta. Tak jak planowałem tak zrobiłem... i chyba tylko dlatego mogłem swobodnie pluskać się w tym wymiarze czasowym.
Pozostali nie byli gorsi, a kilkuminutową kąpiel zaliczyli również debiutanci. Radochy oczywiście nie brakowało... dodatkowo w sukurs zmarzniętym dłoniom podążyły ogrzewacze do rąk, które tym razem były dostępne w większej ilości - dzięki zgromadzonym zapasom naszego stowarzyszonka.
Wracając w pojeździe toczącym się po leśnych ścieżkach dygotałem z całej swej okazałości :)... mimo, że było już ciepło to wstrząsy ciała ustąpiły dopiero po kilkunastu minutach. Ale nie ma co się rozczulać. Pozostała gawiedź w większości pokonała trasę biegiem dogłębnie się tym samym dogrzewając, a na końcu korzystając z uprzejmości kolegi, który ponownie uraczył innych gorącą herbatą.
Całość odbyła się przy temperaturze oscylującej w okolicy 10 stopni poniżej tej, która ścina wodę :).
Kolejny KĄPIELOWY CZWARTEK #17 już 6 lutego o godz. 19:00.
(spotkanie u zbiegu ulic Rolnej i Słupskiej, skąd odjeżdżamy w wybrane miejsce kąpieli - zależnie od panujących warunków atmosferycznych)
Więcej o naszych wspólnych spotkaniach biegowych z BIEGNIJMY.pl
Ekipa w przeręblu :) - na zdjęciach poniżej.
Tak przygotowaliśmy naszą wyprawę, jeszcze za dnia :)
30-01-2014 | 23:24:30 | Autor: Krzysztof
my biegliśmy tradycyjną trasą...
30-01-2014 | 23:28:34 | Autor: SFX
masz słuszność... zabłąkał się akapit sprzed tygodnia :)... błąd skorygowany.
31-01-2014 | 08:35:17 | Autor: Łukasz
Brawo dla Pana w okularach przeciwsłonecznych! To już trzeba być konkretnie zakręconym, żeby jeszcze gadżety na taką "syberyjską masakrę piłą mechaniczną" zabierać :D
Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by