Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin

Data wpisu: 25 maja 2014 r., 22:40
Ostatnie zmiany: 25 maja 2014 r., 22:40
Autor: Jacek Wezgraj

Relacja: Wenedów w słońcu

Bieg Wenedów w słońcu

W Biegu Wenedów wystartowałem trzeci raz. Zadebiutowałem na tych zawodach w 2012. Były to pierwsze zawody, w jakichkolwiek w życiu wziąłem udział. Trochę wstyd się do tego przyznać... ale wtedy biegu nie ukończyłem. Wtedy dzień czy dwa przed biegiem pierwszy raz na treningu przekroczyłem granicę 10 kilometrów. Zadowolony i pewny siebie stanąłem na linii startu, a z nieba lał się żar. Dla mnie, który w tamtym czasie, buty przywdziewał jedynie po zmroku, to nie zwiastowało niczego dobrego. I faktycznie, bodajże na drugim kółku, gdy na pięty zaczęła mi najeżdżać zamykająca peleton i zbierająca tych co padli na placu boju karetka, zszedłem z trasy. Na kilka miesięcy zniechęciło mnie to nieco do biegania, wręcz byłem pewien, że nigdy więcej w żadnych zawodach nie wystartuje. Aż przyszła Nocna Ściema. Ale to zupełnie inna historia.

To wszystko przypomniało mi się podczas XII Biegu Wenedów, gdzieś na siódmym kilometrze. Biegłem coraz wolniej, robiło mi się co raz bardziej gorąco... aż musiałem na kilkanaście sekund przystanąć. Ktoś coś do mnie mówił, najprawdopodobniej pytając o to czy potrzebuje pomocy lub kierując mnie w stronę cienia. Pomyślałem, że drugi raz takiej porażki samemu sobie nie zafunduję; tylu ludzi dzielnie walczy na pofalowanej Zwycięstwa, a ja zejdę z trasy i pomaszeruję do domu? Nic z tego! Pozbierałem się i raczej nieśpiesznie potruchtałem do samego końca. Czas, bez żadnej rewelacji, wręcz można uznać go za słaby, lecz już dawno przestałem się tym przejmować.

Na ostatnich metrach dawkę potężnej mocy dostałem od Babeczek w towarzystwie kilku rodzynków. Uzbrojone w przeszkadzajki, trąbki i całą masę entuzjazmu, sprawiały, że na chwilę mijało całe zmęczenie. Stały w pobliżu dawnego BWA, a słychać je było na wysokości Hotelu Gromada. Inni kibice, choć nie było ich na trasie wielu, mogliby by brać u nich korepetycje.

W stosunku do zeszłego roku Bieg Wenedów się poprawił: lepiej zabezpieczona i oznakowana trasa, mniej zapraszająca do skracania (choć pan A.B. jeden z lepszych zawodników na nawrotce przy Hotelu Gromada, niczym jelonek przeskakiwał przez trawnik, zamiast biec po asfalcie) Na szczęście nie było również wielce dowcipnych wolontariuszy, którzy mówili, że w kubeczkach mają napoje energetyczne, aczkolwiek zmiana miejsca punktu z wodą na ostatnim kółku nieco mnie zmieniła.

Ciągle nie mogę pozbyć się wrażenia że w Biegu Wenedów tkwi niewykorzystany potencjał. Nawet jeśli nie w liczbie zawodników, to w zainteresowaniu mieszkańców Koszalina. Ludzie, którzy czekali na lukę w grupie biegaczy, na przejściach dla pieszych, pytali co to się za bieg się odbywa. Impreza organizowana przez TKKF odbywa się w środku Dni Koszalina, lecz nie jest ich częścią a tym samym nie korzysta z promocji jaką ma to wydarzenie.

To wszystko nie zmienia faktu jednak, że to był fajny bieg, w super atmosferze :).

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 28 Online

Pokaż liste