Copyright © 2011-2024 by - +48 696 137 257

Rozbiegany Koszalin

Data wpisu: 18 czerwca 2014 r., 9:25
Ostatnie zmiany: 18 czerwca 2014 r., 9:25
Autor: SFX

Relacja: 24. Tollenseseelauf - Neubrandenburg - 10, 21 i 42 km

24. Tollenseseelauf - Neubrandenburg

Neubrandenburg, jak co roku, był gospodarzem całkiem rozbudowanej imprezy, obfitej w różne biegi oraz rywalizację sportową. Do dyspozycji startujących były dystanse: 10 km, półmaraton, maraton oraz sztafeta maratońska podzielona na cztery odcinki dla każdej z biegnących osób.

W tym roku po raz pierwszy Stowarzyszenie "SFX", czyli krótko mówiąc Rozbiegany Koszalin :) otrzymało możliwość "wystawienia" swoich dwóch oficjalnych reprezentantów. Wszystko to dzięki Urzędowi Miasta, który przekazał nam dwa spośród czterech zaproszeń z Neubrandenburga.

Nie pokusiliśmy się o przyznawanie nadzwyczajnych wyróżnień, lecz nadzwyczajniej w świecie rozlosowaliśmy wyjazd do niemieckiego miasta partnerskiego wśród wszystkich zgłoszonych chętnych. Szczęśliwcami stali się: Adrian Kępka oraz Mateusz Krawczyk.

Jako że start zaplanowany był przez nas również odrębnie i do tego dużo wcześniej to osoby dodatkowo w nim uczestniczące oraz cały nasz zarząd nie brał udziału w losowaniu.

Dwaj szczęśliwcy dotarli do Neubrandenburga bezpłatnym transportem zfinansowanym przez nasze miasto już w piątek. Również pozostałą trójką dostaliśmy się do hotelu w tym samym terminie. Na sobotni start wybraliśmy zróżnicowane dystanse. Adrian miał pokonywać 10-kilometrową trasę, Mateusz, Marek oraz Piotr - półmaraton, a ja zdecydowałem się ponownie na dystans maratoński. Wieczorem odebraliśmy pakiety startowe oraz skorzystaliśmy z oficjalnej kolacji przygotowanej przez klub SV Turbine z Neubrandenburga.

W sobotę od samego rana rozpoczęliśmy przedstartowe przygotowania i po śniadaniu udaliśmy się w okolicę startu. Maraton rozpoczynał się o 10.oo, półmaraton godzinę później, lecz chętni do jego pokonania wyjeżdżali na start autobusem 15 minut przed dziesiątą, a na "dziesiątkę" Adrian udał się transportem organizatora 15 minut po starcie maratonu. Meta wszystkich biegów znajdowała się bowiem w tym samym miejscu... a starty poszczególnych dystansów były odrębne.

Na metę wbiegaliśmy zgodnie z pokonywaną długością trasy. Adrian dotarł najszybciej uzyskując 42'23" uzyskując drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej, Mateusz wbiegł na metę półmaratonu w czasie 1h26'49" będąc trzecim "na pudle"... trasę "połówki" pokonał też Marek zdobywając drugie miejsce, oraz Piotr.

Ja wprawdzie zaplanowałem swój start w maratonie zdecydowanie wcześniej... czyli ok. 3 miesięcy temu, jednak cel był jeden - pokonać dystans po raz pierwszy po mojej operacji. Jeszcze na miesiąc przed biegiem nie było mowy o przebiegnięciu choćby 10 kilometrów, dwa tygodnie "przed" wciąż były duże wątpliwości i rozważania o dobraniu czegoś "krótszego". Finalnie klamka zapadła i maraton miał być ważnym punktem mojego dochodzenia do funkcjonalności :).

Ruszyłem wraz z obstawą :), czyli zawodnikami z ramienia TKKF - Krzyśkiem i Jankiem za plecami :). Słysząc wartości przekazywanego przez nich sobie nawzajem tempa wiedziałem, jak się poruszamy :). Nie było źle. Początek wskazywał na końcowy wynik oscylujący w granicach 3h30 minut. Potem miało to już nie wrócić i tylko pierwsze dwa kilometry trwały tak długo :).

Choć plan początkowo zakładał dobiegnięcie w 4 godziny, a przedstartowo właśnie 3,5 godziny, to na trasie okazało się, że będzie możliwe jeszcze mocniejsze podkręcenie tempa. Z upływem czasu i kilometrów upewniałem się co do swej w miarę korzystnej sprawności, a cel postawiony kilkadziesiąt dni wcześniej zdawał się być w zasięgu ręki.

Odmierzając kolejne piątki, mijając połowę dystansu i odliczając pozostałe kilometry wiedziałem, że będzie świetnie. Pozostając 15 kilometrów od mety czułem, że mogę jeszcze przyspieszyć - co podświadomie uczyniłem. Ostatnie "piątki" pokonywałem w tempie zdecydowanie mocniejszym od pierwszych.

Udało się. Ukończyłem bieg po 3 godzinach 22 minutach (bez paru sekund)... nadzwyczaj spokojnie, bez dokuczliwego zmęczenia. W dyspozycji takiej, jaką lubię na mecie :). Nie oznacza to, że można byłoby szybciej... po prostu tego dnia było to dobre, mocne tempo, które nie przełożyło się na poczucie wyczerpania.

Ostatecznie ponownie okazało się, że dyplomu w miejscu ich wydawania nie otrzymam, i że będę musiał pofatygować się po to na podium. Po raz kolejny mogłem poczuć pierwsze miejsce w kategorii wiekowej, zajmując jednocześnie 11 miejsce wśród wszystkich maratonek i maratończyków.

Czy wygrałem? Okaże się w najbliższym czasie. Był to jednak dla mnie jeden z istotniejszych startów.

Warto też wspomnieć, że zdobyte laury niekoniecznie wiązały się z wysokim poziomem sportowym zawodów, lecz z tym iż nasi zachodni sąsiedzi traktują te biegi jako formę luźnej rekreacji. Tym samym nie starają się nadmiernie o wyniki, lecz bardziej o zabawę... w związku z tym zdecydowanie łatwiej jest znaleźć się na podium, co nie byłoby możliwe w Polsce :).

Naszą trójką samodzielnych wycieczkowiczów wróciliśmy do Koszalina wieczorem, korzystając jeszcze z uroczystej kolacji. Dwóch oficjalnych wysłanników pozostało jeszcze do niedzieli, podczas której mogli skorzystać z przygotowanej dodatkowej atrakcji dla miast partnerskich - tym razem było to pływanie w kanu.

Zapraszamy na nasze DARMOWE imprezy biegowe w Koszalinie:

19 CZERWCA - Leśna Piątka 2014 #3/6 - 5 km
12 LIPCA - Kurs na Chełmską 2014 - 5 i 10 km z wyborem "w biegu"
17 LIPCA - Leśna Piątka 2014 #4/6 - 5 km
(...)

Pomysł, projekt, wykonanie
Copyright © 2017
by

Na stronie przebywa: 24 Online

Pokaż liste